Dzięki uprzejmości redakcji portalu Uroda i zdrowie w ramach akcji blogerzy smakują, zostałam zaproszona przez restaurację Akademia na degustację ich potraw. Wybrałam się tam z moją połówką w bardzo mroźny piątkowy wieczór, a zależało mi na wizycie w tygodniu, gdyż w weekendy obowiązuje tam karta z kuchnia polską (chociaż, jak zobaczyłam w tej karcie gulasz z serduszek drobiowych…).
Tak czy inaczej, udało nam się zaparkować pod samą restauracją, dzięki czemu nie zdążyliśmy za bardzo zmarznąć. Zmyliło mnie tylko niepozorne wejście od strony ulicy Różanej, odruchowo pomaszerowałam w stronę ulicy Puławskiej, a tam wejścia brak;). Gdy już dostaliśmy się do ciepłego wnętrza restauracji, zostaliśmy przywitani przez przemiłą obsługę i po krótkim instruktażu Pana managera (pozdrawiamy;) na temat robienia zdjęć, sympatyczna kelnerka zaprowadziła nas do, na szczęście, dosyć ustronnego stolika w części od strony ulicy Puławskiej. Na szczęście, gdyż gości w restauracji przybywało z każdą minutą.
Kelnerka zajęła się naszymi okryciami wierzchnimi i podała nam karty. Zapewne widząc nasze zmarznięte twarze, zaproponowała nam na początek rozgrzewające napoje, z czego zdecydowałam się na gorący cydr z cynamonem, który był przepyszny, a następnie dostaliśmy też czekadełko, na które składało się świeże pieczywo z wyrazistą oliwą.
Po chwili złożyliśmy zamówienie i zabrałam się za fotografowanie wnętrza. Sama restauracja składa się z 2 poziomów, z których każdy jest jednakowo przestronny i jasny, zachęcający do dłuższego biesiadowania. Białą kolorystykę przełamują obrazy Andrzeja Pągowskiego, które podobno można na miejscu zakupić. Warto też podkreślić panującą w tym miejscu swobodną atmosferę, której często brakuje w lokalach na tak wysokim poziomie.
Po niedługim czasie kelnerka przyniosła nam przystawki i przyznam, że moje wątróbki drobiowe z jabłkowym chutneyem i sosem malinowym (33 zł) były doskonałe. Wątróbki zamawiam praktycznie w każdej restauracji jak tylko widzę je w karcie i z czystym sumieniem mogę napisać, że te były najlepsze jakie jadłam w Warszawie. Przepyszny, słodkawo-balsamiczny sos malinowy miał aksamitną konsystencję, a chutney jabłkowy idealnie komponował się z rozpływającą się w ustach wątróbką. Nawet zapytałam o przepis, jednak jest on tajemnicą kucharza:). Mój partner zamówił krem z dyni z imbirem i pianą z mleka kokosowego (20 zł) i przyznam też, że była to jedna z najlepszych zup dyniowych jakie próbowałam.
Następnie dotarły do nas dania główne. Zamówiona przez mnie noga gęsi na szpeclach z modrą kapustą i sosem z białych czereśni (49 zł) była smaczna i bardzo poprawnie wykonana, za to pod wrażeniem byłam łososia nori w sosie teriyaki z ziemniakiem aromatyzowanym sezamem (42 zł), którego zamówiła moja połówka. Potrawa była tak misternie wykonana, że aż żal było niszczyć to arcydzieło, a w smaku – rewelacja, wielki szacunek dla kucharza.
Nadszedł czas na desery i szczerze mówiąc, byliśmy już tak najedzeni, że miałam ogromne wątpliwości czy damy radę je wcisnąć. Jednak gdy wjechał dymiący się fondant czekoladowy z nitro pudrem z białej czekolady (22 zł) i sernik Akademii (20 zł) wiedziałam już, że walka będzie zacięta:). Obydwa desery były zwyczajnie doskonałe, fondant lejący się w środku tak jak powinien i ta biała czekolada – rewelacja! Sernik także przepyszny, tak delikatny, że rozpływał się w ustach.
Podsumowując polecam tą restaurację z pełną świadomością, nie tylko na specjalne okazje. Było ciepło, miło i przyjemnie, a co najważniejsze – bardzo smacznie. Polecam!
bubu says
fajnie napisana recenzja, opatrzona dobrej jakości zdjęciami, z pewnością zachęca do odwiedzenia tego miejsca!
Mnie na pewno przekonała 🙂
Dzi says
Zachęcam do odwiedzin, warto!:)
Mac says
Czy taki sernik jak akademii to konkretny typ na który można znaleźć przepis czy jest to całkowicie autorski projekt tej restauracji?
Dzi says
Szczerze mowiac nie mam pojęcia:) Jednak nie jadlam takiego nigdzie później.