Już po świętach i chyba wszyscy chwilowo mają dosyć jedzenia, dlatego zapraszam Was na relację z restauracji Karmnik, do której zostałam zostałam zaproszona na kolację prasową z okazji jej czwartych urodzin. Niestety w tym samym dniu miałam inną, równie ważną imprezę, dlatego w moim imieniu poszli moi znajomi, którzy przygotowali relację wraz ze zdjęciami (dziękuję Tomku i Angelino! :)) Zapraszam do lektury!
Karmnik, urokliwy i przytulny bar na Starym Mieście (ul. Piwna 4a), właśnie obchodził swoje czwarte urodziny. Prezentacja nowego menu, kolacja dla dziennikarzy i blogerów oraz wystawa rzeźb z warzyw w wykonaniu szefa kuchni stanowiły atrakcje, które zdecydowanie umiliły świętowanie tej małej rocznicy.
Zacznijmy jednak od początku – wygląd lokalu i atmosfera w nim panującą zachęcają do pozostania w Karmniku na dłużej (szczególnie urokliwe są stoliki umiejscowione na szerokich parapetach we wnękach okiennych). Restauracja, choć malutka, ma swój klimat – jest czysto, przytulnie i „swojsko”. I jeszcze słówko na temat lokalizacji Karmnika – bliskość Zamku Królewskiego jest niewątpliwym atutem i doskonałym punktem odniesienia nawet dla nieobeznanych z topografią Starówki, ponieważ nie sposób nie trafić do restauracji, która znajduje się na początku jednej z uliczek odchodzących od placu Zamkowego:).
Zaproszeni goście mieli okazję poznać właścicieli i obsługę restauracji, czyli ludzi odpowiedzialnych za klimat tego miejsca, oraz usłyszeć o szczegółach akcji Odbijamy Starówkę, której Karmnik jest inicjatorem (w ramach tego projektu na Starym Mieście organizowany jest cykl wydarzeń „kulinarno-kulturalnych”, których celem jest ożywienie tej części miasta). Ta część spotkania będzie przez nas wspominana niezwykle miło, ponieważ twórcy Karmnika dali się poznać jako ludzie sympatyczni i pełni pasji.
Przystawki to zdecydowanie mocny punkt w menu Karmnika. Carpaccio z buraków (16 zł) było prawdziwą niespodzianką – w towarzystwie rukoli i koziego sera sprawdziło się doskonale w roli startera.
Domowej roboty chipsy ziemniaczane podawane z dipami (czosnkowym i z bazylią) były niezwykle smaczne i lekko uzależniające. Także kurczak na patyku (czyli fantazyjne szaszłyki) wzbudził w nas pozytywne uczucia (co prawda danie mogłoby być odrobinę cieplejsze, ale niewątpliwie w smaku było dobre i ciekawie przyprawione).
Niestety, po zachęcającym początku walory smakowe pozostałych dań nie powaliły nas na kolana. Barszcz czerwony z mini pierożkami z mięsem (13 zł) był przyzwoity, ale nie zachwycał – czegoś w nim brakowało, choć pierożki trochę ratowały sytuację.
Na drugie danie kucharz zaoferował przybyłym gościom pęczotto (24 zł) oraz – jak czytamy w menu – „poliki wołowe pieczone w niskiej temperaturze podane na puree ziemniaczanym przykryte fasolką zieloną owiniętą szynką dojrzewającą i sosem ze zredukowanego porto” (34 zł). Pęczotto było przygotowane wzorowo – kasza idealnie ugotowana, warzywa „jędrne” i smaczne, grzyby niezwykle aromatyczne. Niestety, znowu czegoś zabrakło. Danie było niezłe, ale mało wyraziste w smaku. Być może to grymaszenie bierze się stąd, że nasze kubki smakowe przyzwyczajone są do dań bardziej „charakternych”, ale nie wątpię, że pęczotto może znaleźć swoich amatorów.
Podobny zarzut możemy podnieść w odniesieniu do drugiej pozycji w kategorii dań głównych. Policzki również nie zachwycały – były pięknie podane, odpowiednio przyrządzone i wyglądały niezwykle apetycznie, ale w pozytywnym odbiorze przeszkadzała ich „bylejakość” w smaku.
Całe szczęście deser okazał się doskonały! Delikatny, piankowy kogel-mogel z likierem pomarańczowym (15 zł) skradł nasze serca, zaś wisienką na torcie okazały się przepyszne kawowe shoty – idealnie schłodzone, idealnie słodkie i idealnie pyszne! Dla tych ostatnich atrakcji warto było odwiedzić lokal na ulicy Piwnej.
Na osobny akapit zasługują wspomniane wcześniej misterne „rzeźbo-bukieciki” z warzyw, którymi udekorowano stoliki. Wśród zaproszonych gości nie było chyba nikogo, kto nie spędziłaby dłuższej chwili na podziwianiu i obfotografowaniu wspomnianych mini dzieł sztuki (naprawdę takie określenie nie jest w tym przypadku przesadzone). Trudno jest oddać słowami pomysłowość i kunszt ich autora, dlatego zachęcamy do zwrócenia szczególnej uwagi na załączone zdjęcia.
Podsumowując: kolacja jubileuszowa miała swoje mocne momenty (przystawki i desery zdecydowanie trafiły w nasz gust), zaś opowieści przemiłych organizatorów o historii tego miejsca (płaskorzeźba przedstawiająca gołębie nie jest już dla nas zagadkowa!) dodatkowo nadały całemu spotkaniu niezwykły walor rozrywkowy i edukacyjny :).
Dane kontaktowe:
Bar-restauracyjny Karmnik
ul. Piwna 4a, Warszawa
tel. 22 468 06 64
Dodaj komentarz